Janosz Boka
Witajcie,
mam na imię Janosz i jestem kapitanem drużyny Chłopców
z Placu Broni. Od zawsze mieszkam w Budapeszcie.
Chciałbym opowiedzieć
Wam niezwykle ciekawą historię wielkiej bitwy o Plac Broni. Miejsce to,
jest dla nas niezwykle ważne, ponieważ spędzamy tam większą część wolnego czasu
ale przede wszystkim razem się tam bawimy.
Ale wracając do naszej historii zaczęło się
to tak: pewnego dnia Czonkosz, Nemeczek i ja
wspólnie byliśmy w Ogrodzie Botanicznym gdzie podsłuchaliśmy, że Czerwonoskórzy
planują odebrać nam nasz ukochany plac.
Nie mogliśmy tego tak zostawić więc zaczęliśmy wielkie
przygotowania do bitwy, której celem była obrona naszego placu. Wysłałem kilku chłopców do Czerwonoskórych
aby ustali zasady i przebieg bitwy.
Wszyscy zgodzili się, że do walki można będzie używać
bomb zrobionych z piasku. Natomiast nie wolno będzie bić słabszych i atakować leżących na ziemi.
Ustaliliśmy również, że jeżeli ktoś
podczas walki dotknie łopatkami ziemi to
automatycznie odpada z bitwy.
I w końcu nadeszła wielka chwila a bitwa właśnie się zaczęła.
Z balkonów obserwowali nas dorośli a koledzy ze
szkoły dodatkowo nam kibicowali. Nie
mogliśmy zawieść ich zaufania dlatego
musieliśmy wygrać. Kiedy zobaczyłem charakterystyczną czerwoną koszulę Feriego Acza kapitana drużyny Czerwonoskórych, krzyknąłem do moich
przyjaciół: wszyscy na pozycje i zaczęło się… Towarzyszył nam hałas
trąbiących głośno trąbek oznajmujących
zbliżającego się wroga, jak na prawdziwej wojnie. Złapanych Czerwonoskórych
zamykaliśmy w wymyślonym przez nas więzieniu wcześniej wiążąc im oczywiście ręce. Dzięki
temu po stronie naszych wrogów było coraz mniej osób co dawało nam przewagę liczebną. I wtedy
zdarzyło się coś nieprawdopodobnego: nasz Nemeczek, który nie brał udziału w
bitwie ze względu na chorobę pojawił się na placu lunatykując. Przez przypadek
wpadł na Feriego Acza i przewrócił go na ziemię. Feri Acz zaczął krzyczeć odwrót
a chłopcy z drużyny przeciwnej rozpoczęli ucieczkę. Wygraliśmy bitwę ogromnie
się ciesząc, że obroniliśmy nasz ukochany plac. Byliśmy bardzo wdzięczni
naszemu przyjacielowi Nemeczkowi, który nie świadomie przyczynił się do
wygrania bitwy.
To zwycięstwo było da nas niezwykle ważne, bo
udowodniliśmy, że wspólnie możemy osiągnąć wszystko.
Komentarze
Prześlij komentarz